Alkohol – moja i twoja choroba




Jesteśmy małżeństwem od bardzo wielu lat, lecz były to bardzo trudne lata, bo z każdym rokiem alkohol był coraz bardziej obecny w życiu mojego męża. Wreszcie doszło do tego, że był ważniejszy od żony, dzieci i całej rodziny. Nasze relacje stawały się coraz gorsze. Było wiele nieprzyjemnych, a nawet tragicznych sytuacji, które pogrążały nas w coraz większym marazmie. Wreszcie byłam już u granic wytrzymałości i bezradności. Poszłam do klubu abstynenta sama bez męża, bo nie chciał o tym słyszeć. Tam byłam przyjęta bardzo serdecznie i ze zrozumieniem. Mogłam szczerze opowiedzieć o swoich problemach i usłyszeć co mogłabym w tej sytuacji robić i jak dalej trwać i podejmować próby zmiany naszego życia. Po kilku spotkaniach do klubu przyszedł mój mąż, zrozumiał co to jest choroba alkoholowa jak można sobie z nią radzić. Od 11 lat uczestniczymy w spotkaniach klubowych razem i od tego czasu mąż mój jest trzeźwy. Nasze życie bardzo się zmieniło, jesteśmy szczęśliwi żyjąc wśród wielu przyjaciół mających podobne problemy. Żona alkoholika.



Mam na imię Adam, od 14 lat jestem niepijącym alkoholikiem. Alkohol w moim życiu był bardzo częstym gościem a wręcz można powiedzieć, że był moim „doradcą” , „przyjacielem” i „towarzyszem” w doli i niedoli codziennego życia. Byłem człowiekiem na stanowisku więc trzeba było wypić to z tym to z tamtym, być duszą towarzystwa. Żona, dzieci, matka mówiły mi, że za dużo piję, ale ja przecież musiałem „pozałatwiać” pewne sprawy. Żona prosiła, błagała, wręcz żądała żebym przestał tyle pić, a ja poszedłem do baru na „jedno” piwo. W końcu doczekałem się, że alkohol załatwił mi nową posadę, przeniesiono mnie na niższe stanowisko. Żona, dzieci, rodzina dalej były na dalszym miejscu bo numerem jeden był alkohol. Doszło w końcu do tego, że mój „wierny przyjaciel” załatwił mi zwolnienie z pracy. A pewnego poranka z początku grudnia 1997 roku obudziłem się w zimnym, pustym domu. Od 16 grudnia 1997 r. zacząłem uczestniczyć w spotkaniach klubu abstynenckiego. Pomogli mi tam zrozumieć co to jest choroba alkoholowa, jak postępować by nie powrócić do picia, jak sobie radzić w trudnych sytuacjach. Żona z dziećmi powróciła, zacząłem odzyskiwać u nich zaufanie, miłość. Od 14 lat jesteśmy jak nowe małżeństwo, mamy więcej czasu dla siebie i dzieci, na wspólne wyjazdy turystyczne (wtedy nie było ani czasu, ani pieniędzy, zabierał to alkohol). Czy trzeba stracić wszystko, miłość bliskich sercu osób, zaufanie przyjaciół, rodziny? Adam alkoholik



Mam na imię Zygmunt, jestem trzeźwym alkoholikiem. 20 lat picia w małżeństwie, które ma staż 42 lata. Pierwsze kroki bez picia – szukałem pomocy w różnych klubach abstynenckich, oraz grupach A-owskich. W 1988 przy bardzo dużej pomocy ówczesnego proboszcza z parafii w Koszęcinie założyliśmy swój klub, który działa do dzisiaj i ciągle się rozwija. 7 lat bez kropli alkoholu – zapiłem – wstydziłem się wrócić do klubu, piłem „kontrolowanie” co niestety mi się nie udawało, coraz większe maratony picia. Odwyki, detoksy, esperale działały krótko, piłem dalej. Z pochyloną głową po długim czasie wróciłem do klubu. Obecnie mam 7 lat i parę miesięcy bez kropli alkoholu pod każdą postacią. Dziękuję Bogu i klubowiczom, że pomogli mi żyć po raz któryś w trzeźwości od nowa. Chciałbym być taki do końca swoich dni. Mam już 66 lat dwie dorosłe córki mężatki, wnuki i wierzę, że wnuki nigdy mnie nie zobaczą takim jakim byłem kiedyś. Trzeźwy alkoholik Zygmunt



Jestem Tadeusz współuzależniony. Wdzięczny jestem, że drogi moje odnalazły dobrych ludzi z doświadczeniem życiowym. Poprzez klub „Radość” w Koszęcinie podana została mi pomocna ręka i sposoby radzenia sobie z problemem, z których korzystam. Życie moje uległo zmianie. Do klubu w Koszęcinie chodzę ponad 3 lata. Wdzięczny jestem za inicjatywę ks. Proboszcza założenia klubu „Adwent” przy parafii w Kaletach-Miotku. Czekamy na wszystkich potrzebujących pomocy i porad związanych z alkoholizmem. Czekamy na Was. Tadeusz